W czerwcu 2020 roku nad Żywiecczyzną przechodziły piękne burze. Pojawiały się jednak one za dnia lub w nocy, a to nie są najlepsze pory do fotografowania tego zjawiska. Nareszcie nadszedł dzień, gdy burza nadciągała nad Żywiec pod wieczór. Kręciliśmy się wówczas z kolegą samochodem po mieście, wpatrując się w niebo (kierowca oczywiście trochę mniej!). Gdy zobaczyliśmy pierwsze rozbłyski na d Beskidem Śląskim padł (jakże trafny) pomysł, aby rozstawić się ze sprzętem fotograficznym u Rumcajsa, nad Jeziorem Żywieckim.
Tak zwany „warun” był wręcz idealny. Nidy wcześniej, a ni też później, nie miałem tyle szczęścia.
Było na tyle jasno, aby dobrze ukazać na zdjęciach krajobraz, ale już na tyle ciemno, aby naświetlać kolejne klatki po kilka, a nawet kilkanaście sekund, co zwiększa prawdopodobieństwo uchwycenia na zdjęciach wyładowań atmosferycznych.
Od zachodu szła na nas potężna nawałnica, ale trzymał ja grzbiet Ślaskiego. Dzięki temu na jeziorze panowała cisza, a co najważniejsze, byliśmy bezpieczni. Tego dnia mniej więcej 10 procent wykonanych zdjęć ukazywało pioruny. To bardzo dobry wynik.
W pewnym momencie burza przeszła przez góry i zawisła nad Tresną i Zarzeczem. Już po chwili poczuliśmy pierwsze krople deszczu i nagle obok nas rozległy się suche trzaski. To był jasny znak do odwrotu. Mnie zawsze ciężko rozstać się z aparatem, więc postanowiłem wykonać jeszcze jedno ujęcie. I to był strzał w dziesiątkę A nawet dwa strzały!
Comentarios